sobota, 17 lipca 2010

W koncu w Indiach!! Ciesze sie, ze skonczylo sie pisanie o "niczym" i w koncu moge opisac miejsce, o ktorym tak marzylam.
Zacznijmy od poczatku. Po wyjsciu z samolotu czulam sie dziwnie. Przepelnialniala mnie mieszanka radosci i strachu. Na szczescie wlasciciel piekniego turbanu z samolotu pomogl mi sie onalesc na lotnisku. Pozniej tylko wymiana pieniedzy, jakas hinduska kanapka i w droge. Brzmi milo, lekko i przyjemnie, ale zajelo mi to wiele czasu, bo co chwila siegalam po dwydrukowana instrukce dojazdu do Jaipuru. Bardzo balam sie opuscic lotnisko, bo tam czulam sie bezpiecznie, ale w koncu trzeba bylo ruszyc dalej. W kolejce do pre paid taxi hindus wytlumaczyl mi dlaczego wprowadzono takie rozwiazanie. Normalnie gdyby kierowaca mnie zobaczyl mu8sialabym zaplacic 1000 rupii tylko dlatego ze jestem biala, a tak place w okienku ok 350 wreczam dowolnemu taksowkarzowi kwit i jade. Moje pierwsze zwiedzanie zaczelo sie juz w samochodzie. Nie moglam przez tac podziwiac przez okno. Zachwycaly i wzruszaly, czasem straszyly detale, ktorych nie zobacze w Polsce. Otaczajacy mnie zapach, nie do podrobienia. To wynik mieszanki przypraw i upalu. Riksze dookola. Zaskakujace, ze potrafia do nich zmiescic sie cale rodziny. W jednej widzialam az 8 osob, a dzis(do Indii przylecialam wczoraj) ledwo zmiescilam sie w jednej z 3 znajomymi z unezji. Znajomymi-to niesamowite co robi AIESEC, bo po jednym dniu czuje sie z nimi tak dobrze, mimo, e kazde z nas jest z innej czesci swiata, ale o tym pozniej. Trafilam potem na dworzec autobusowy i za 600 rupi dostalam bilet na najbardziej luksusowy autobus jakim sie poruszalam. Dostalam w nim wode i gazete. Niestety tu zaczely sie schody. Kierowca powiedzial mi, ze w Jaipurze bedziemy o 12. Wyslalam wiec do @ekera wiadomosc, zeby po mnie wyszedl. Okazalo sie, ze o tej porze bylismy dopiero na stacji w polowie drogi. Gdy probowalam o tym kogos poinformowac, moj telefon odmowil mi posluszenstwa. Zaczelam sie tez lekko stresowac, ze nikt mnie nie odbierze, bo noe dostalam informacji zwrotnej. W tym momencie bardzo ucieszylo mnie, ze zaczela ze mna rozmawiac jedna hinduska. Byla bardzo sympatyczna. Podzielila sie ze mna nawet swoim jedzeniem. I mimo, ze bylo to zwykly kawalek chleba z maslem, bylo to cos dla nie niesamowitego. Byl to bowiem podarunek prosto z serca. Kiedy pojawilam sie w Jaipurze bylam troszke zdziwiona.Jest to bowiem jedno z wiekszych miast w Indiach, a mi przypominalo cos pomiedzy wsia, aupadajacym miasteczkiem. Choc to wrazenie mialo sie zienic wieczorem. Na szczescie, gdy tylko wysiadlam z autubusu uswlyszalam" ar ju from poland' i poczulams ie bardzo bezpiecznie. Nie narzekam tez na to, ze hindus, ktory mnie odebral, byl calkiem pzystojny. Pierwszym wyzwaniem byl fakt., ze z moim 17 kg plecakiem, plecaczkiem i siatka musielismy zabrac sie SKUTEREM. Nie powiem, dostarczylo mi to duzo wrazen. Ruch na ulicach w Indiach jest niesamowity. Oni chyba nie znaja, zadnych zasad. Co wiecej jezdza po lewej stronie, co mnie dziwnie niepokoilo. Kiedy dotarlismy na miejsce nie moglam uwierzyc, ze to moj dom. le teraz czuje sie w nim bardzo dobrze. Najcudownejszym momentem nastapil wieczporem kiedy po 2 latach spotkalam znajomoego. Ajit odebral mnie z domu. Zapewnil mi prywatne zwiedzanie Jaipuru nopca. Miasto wyglada niezeimsko. Zabral mnie na kolacje do jednago z najdrozych hoteli na swiecie, ktory miesjci sie w RamBagh Palace. Zalatwil tez nam mozliwosc jego zwiedzania. Poczulam sie jak prawdziwa ksiezniczka, kiedy spacerowalam po tym gmachu, gdzie kazda rzecz jest zrobona recznie. Byly tam tez piekne ogrody. Pozniej zjedismy kolacje w slicznej restauracji mieszczacej sie w odrestaurowan, luksusowym pociagu. I tu zaczelo mi byc troszke niezrecznie. Postanowilam, ze nie bede pic niczego z lodem, a zaserwowano nam pyszne soki z lodem. Glupio bylo mi odmowic. Na szczescie czujes ie dobrze dzisiaj, Duzo rozmawialismy. Wspominalismy. Jedzenie bylo rowniez pyszne, pewnie dlatego, ze jedlismy rekoma. Ajit zapoznal mnie tez ze swoim najlepszym przyjacielm. W ogole zapewnil mi swietne zwiedzanie iduzo opowiedzial o historii tego miasta. Zdziwilo mnie, ze mieszka tu az tyle ludzi. To dzwine nie widzielismy sie 2 lata, a czulam sie przy nim, jakbys wdzieli sie codziennie. Wieczorem gadanina do poznych godzin z ludzmi z calego swiata. Mieszkam z Tunezyjczykami, Portugalczykami, Chinczykami i nie tylko. Najgorsze bylo w nocy, bo upal jest tu nie do zniesienia. Gdybym mogla, to siedzialabym caly czas w wodzie. Moze uda sie dzisiaj, bo bedzie impreza w basenie:) Dzisiaj tez mialam udany dzien(jescze trwa, bo jest dopiero 15). Zaczelam rozmawiac z stara hinduska, ktora potem zabrala mnie na skuterze do marketu. Kupilam sobie hinduskie spodnie, ktorych nazwy teraz nie pamietam. Ma mnie tez nauczyc medytacji. Teraz siedze w biurze AIESECu. Jest ono wieksze niz nasze wWarszawie i nie ma tu takiego balaganu. I tu ifo dla wszystkich, ktorzy sie o mnie martwia. Nie bede pisac czesto, bo zadko tu bywamy, a to jedyne miejsce w ktorym bede miala dostep do Internetu. Poznej moze byc jeszcze gorzej, bo organizacja dla ktorej mam pracowac chce mnie przeniesc gdzies na wies. Dzis zostalam nawet obudzona, zebyj juz teraz zaczela pracfowac. Jestem jednak wyszczekana i powiedzialam, ze nie zmienie swoich planow, chce teraz pozwiedzac, a w umowie mam ze zaczynam prace 20. To by bylo na tyle.

4 komentarze:

  1. spod mokrych recznikow wyjetych wlasnie z zamrazalki pozdrawiamy Cie serdecznie,acz chlodno ;) z piekielnie upalnej warszawy. szalas proponuje,zeby porownac temperatury. cieszymy sie, ze Ci sie podoba: oby tak dalej! trzymamy kciuki,

    szalas i sobota

    OdpowiedzUsuń
  2. siemka aga to ja albert testuje komenty

    OdpowiedzUsuń
  3. to ja tata tez testuje

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć Piękna okazało sie że to takie proste więc dzięki śliczna za Twój wpis bo zostałem uspokojony i zazdroszczę

    OdpowiedzUsuń