poniedziałek, 19 lipca 2010

To byl bardzo dlugi i niesamowity dzien. Moglabym pisac o nim i posac, ale nie jest to takie latwe, gdy uzywa sie laptopu, ktory zamienia wszystko co napiszesz w chinskie wezyki. Cala paczka zdecydowalisy sie na zwiedzanie z przewodnikiem. Na poczatku wybralismy sie do obserwatorium astronomicznego-Jantar Mantar. Nic zachwycajacego. Moze nie moglam tego docenic z powodu piekielnego slonca, ktore atakowalo mnie z kazdej strony. Uwazam to za zmarnowane 150 rupii. Pozniej nie mialam juz sily na wejscie do domu maharadzy. Wykorxystalam ten czas na sprobowanie czegos co moglabym nazwac Indyjskimi lodami. Wystepuja w dwoch smakach. Jeden ma udawac mango i wyraz udawac jest tu na miejscu. Drugi smakuja troche jak rozdrobnione ciastka w mleku. Trudno ocenic czy sa dobre czy nie, ale sa ZIMNE!! Zatrzymalismy sie autobusem obok Hawal Mahal. Jest to palac, w ktorym krol ukrywal sie przed spojrzeniami obywateli w trakcie uroczystosci. Z ponad setki okien mogl bezpiecznie obserwowac co dzieje sie na ulicy, sam pozostajac niewidocznym dla tlumow. Niestety to miejsce jest zamkniete dla zwiedzajacych. Pozniej wybralismy sie do fortu Amber Fort ulokowanego na szczcie pobliskiej gory. Powiedziec, ze byl piekny to i tak za malo. Zapieral dech w piersiach. Olbrzmimi fort, wzniesiony z cegly jest teraz zamieskaly przez malpy. I tu zamieszczam przepis na zrobienie zdjecia z malpa podajaco Ci reke:1. Powoli podchodzisz do drzewa.2.Zrywasz lisc.3. Podsuwasz go malpie.4. Jesli nie odgryzie ci reki, to masz sliczne zdjecie. Pozniej mielismy przyjemnosc podziwiac sliczny palac ulokowany na srodku jeziora-Jal Mahal. Ile mozna jednak patrzec na budynek, ktory jest tak daleko. Kiedy reszta grupy robila mu zdjecia z kazdej strony, mnie zaciekawila grupka hindusow pochylona nad czym. Gdy podeszlam blizej oazalo sie ze wszyscy podziwiali sztuczki malego chlopca. Ja rowniez bylam pod wrazeniem jego trikow. Nie mam pojecia jak rozne prazedmioty znikaly i pojawilialy sie w innym miejscu. Odwiedzilismytez kolejna swiatynie. Podziwiajac liczne obrazy na scianach mialam okazje poznac historie wielu kilku hinduskich bogow. Z racji, ze byla to wycieczka wykupiona z biura podrozy zostalismy jak to turysci zabrani rowniez do sklepu z lokalnymi wyrobami. Czekal tam na nas pokaz farbowania tkanin. Pozniej mialalam okazje przymierzenia slubnego sari. Podziwiam kobiety, ktore je nosza. Stworzenie pieknej sukni z 7 metrowego pasu tkaniny nie jest takie latwe. Wydaje mi sie, ze w zyciu nie umialabym tego zrobic sama. Ceny byly tam kosmiczne jak na warunki w Indiach. Zgadnijcie wiec kto zdecydowal sie na zakup? Grupka dziewczyn z Chin. Bardzo bawi nieich styl bycia. Nie znaczy to ze ich nie lubie, uwazam tylko, ze sa tak slodko naiwne. Kiedy autobus zabral cala grupe dpo naszego domu, ja i moi przyjaciele z Tunezji postanowilismy zostac z Ronek-niesamowitym hinduskim chlopakiem, ktory prowadzi jeden projekt w AIESEC. Poswzlismy do swiatyni poswieconej Krishnie., I nie mam slow do opisanie tego co sie tam wydarzylo. W rakcie hinduskiej ceremoni zaczelam plakac....ze szczescie. Przezylam cois w rodzaju katarzis. Poczulam sie jak czlonjek jednej wielkiej rodziny. To niewykle, jak himdusi sa otwarci i mili dla innych. Wiele starszych kobiet podchodzilo do nas i tlumaczylo nam elementy ich religii. Mialam okazje brac tez udzial w ich ceremonii, w ktorej jedlismy kwaity, ktore byly ofiarowaqne Krishnie. Bylismy czestowani ladoo-wyglada to jak rozgotowana kasza, ale jest to rodzaj slodkosci zrobionej z miodu. Na zakonczenie tego milego dnia chcielismy sie wybrac na jakies indyjskie jedzonko. Jednak gdy dziewczyny zobaczyly restauracje, ktora wybralismy z Ahmedem, zaczely tak narzekac, ze musielismy poszukac czegos innego. Po drodze prawie wbilsmy sie na czyjes prezyjecie urodzinowe, a ostatecznie zjedlismy na ulicznym straganie omlety z sosem chilli. Po powrocie do domu bylam zbyt pod tak duzym wrazeniem tego co przezylam, ze nie moglam spac. Rozmawialmysmy wiec z Myrian do 6 nad ranem. Ciesze sie ze ja poznalam,bo wiem teraz, ze mam bratnia dusze nawet w Tunezji. Zapomnialam napisacd, ze jestem wielka gwiazda w Indiach. Co chwila, jakis hindus/ka prosi mnie o pozwolenie na zdjecie ze mna. Zaczeli mi juz nawet za to placic.

1 komentarz:

  1. Coraz piękniej Aga, pamietaj że trzeba dawkować emocje na 9 tygodni. Mam dla Ciebie inf9ormacje wiec zajrzyj tez na swoja pocztę lub esenesa bo nie wiem co robic. Chodzi o dziennikarke n UW gdzie sie dostałaś

    OdpowiedzUsuń