Zaczęłam dzień od pysznego, izraelskiego śniadania, które przygotował mi Chen. Zjedliśmy je razem na skompanym słońcem balkonie. Po nim wybrałam się na pierwsze zwiedzanie Jeruzalem.
Początek nie był najlepszy. Z powodu mojego braku asertywności wobec obcych dałam się wciągnąć obcemu facetowi do jego mieszkania... Byłam pewna, że czeka mnie coś złego. Skracając historię: udało mi się wyjść, ale ten facet chodził za mną wszędzie, udało mi się go pozbyć dołączając do pilgrzymów z Meksyku. W ten sposób nie tylko pozbyłam się problemu, a zyskałam też możliwość wzięcia udziału w drodze krzyżowej. Podążałam ze nimi od stacji do stacji. Na jednej z nich dołączyła do grupy Rebecka- dziewczyna z Szwecji. Szybko złapałyśmy dobry kontakt i podtanowiłyśmy dalej zwiedzać razem. Jedząc wspólnie falafel odkryłyśmy jaki świat jest mały. Rebecka za parę dni miała jechać do TelAvivu gdzie zatrzymuje się u chłopaka, którego ja wystawiłam... Oraz uciekła w Jerozolimie od hosta, u którego miałam się zatrzymać kolejnego dnia... Ale wracając do zwiedzania- udałyśmy się w kierunku Kościoła, w którym znajduje
...z założenia mam nadzieję, że przez świat. Jeśli przy okazji zahaczymy o inne tematy, to 'przepraszam' lub 'proszę bardzo'-w zależności od Twoich oczekiwań.
czwartek, 18 grudnia 2014
Moja droga krzyżowa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz