piątek, 3 maja 2013

Shanghai z polskim komentarzem


Obudziłam się gdy już prawie wszyscy wyszli z pociągu. Właśnie po tym poznałam, że jestem na miejscu. Mimo, że w Pekinie jest również 13 linii metra, to tu stacje są dużo większe. Trochę mi zajęło czasu zanim dojechałam do hostelu. Z przyjemnością odkryłam, że mieszkam w samym centrum dzielnicy Pudong. Czyli mój mały hostelik był otoczony przez gigantyczne wieżowce. Hostel jest mały, mieszkam w sześcioosobowym pokoju damskim z łazienką. Gdy przedstawiałam się dziewczynie, która obudziłam swoim przyjazdem(o 11) z podekscytowaniem spytała się skąd jestem. Nie uwierzycie jaką radość wywołał w niej fakt, że jestem z polski, a we mnie szok, gdy usłyszałam polski z dość specyficznym akcentem. Okazało się, że Włada, jest z Białorusi, a jej mama jest Polska, więc mówi ona całkiem nieźle po polsku, mimo, że nie używała go od dwóch lat. Dokładnie wczoraj miała życzenie, by spotkać kogoś z Polski i oto jestem. Wybrałyśmy się na spacer. Na początku jak mróweczki chodziłyśmy między wieżowcami. Jeden z nich jest nazywany otwieraczem do butelek że względu na swój kształt. Po drugiej stronie rzeki znajduje się bund, czyli dzielnica finansową, w której budynki mają europejski wygląd. Przejechałyśmy więc na drugi brzeg metrem, bym mogła się im bardziej przyjrzeć. Tak dobrze nam się razem rozmawiało, że prawie zapomniałam o robieniu zdjęć. Miło było też troszkę pomówić po polsku, choć powiem, że moje policzki już tak się przyzwyczaiły, że mówię po angielsku, że ciężko było mi przejść na polski, stąd ciągle mieszałyśmy te języki. Włada to dopiero miała problem, bo uczy się też chińskiego, a z lokatorkami rozmawia po rosyjsku. Chciałyśmy się też razem udać do kościoła, ale nie dość, że okazał się zamknięty, to był też babtystyczny, co akurat było mniej ważne.
Gdy wróciłyśmy do hostelu, to postanowiłyśmy się zrelaksować na patio przy POLSKIEJ! muzyce i lokalnym piwie. Po jakimś czasie wróciły też koleżanki Włady. Obie są z Kazachstanu. Miałam problem z wymówieniem imienia jednej z nich, ale brzmiało dla mnie jak Asia, więc tak już zostało, a druga to Mariam, która nie mówiła po angielsku. Zupełnie nie stanowiło to problemu, bo albo Asia wszystko tłumaczyła, albo ją bez problemu rozumiałam co mówi po rosyjsku(z reszta w każdym języku zrozumiem, że ktoś prawi mi komplementy i twierdzi, że jestem ładna). Asia miała tego dnia urodziny. Z racji, że była zmęczona poszłyśmy tylko do restauracyjki na wspólną kolację. Gdy wertowałyśmy menu spytałam czy są muzułmankami. I to pytanie otworzyło nam drzwi do długich dyskusji oraz do licznych miłych słów kierowanych pod moim adresem. Asia była pod wrażeniem, że wiedząc, że są Kazaczkami wpadłam na to, że wyznają islam. Poznałam to też po potrawach jakie zamówiły, z reszta okazało się, że restauracja była muzułmańska. Opowiedziałam im o moich znajomych muzułmanach i moim podejściu do religii. Asia powiedziała, że chciałaby, by wszyscy europejczycy byli tacy jak ją. To było bardzo mile.
W trakcie posiłku wykazałam się według dziewczyn też kreatywnością, bo nigdy nie widziały by ktoś jadł makaron pałeczkami jak ja. Musiałam coś wymyślić, bo inaczej z talerza zniknęłaby tylko wołowina i warzywa, bo chwytanie makaroniku pałeczkami nie było łatwe.
Resztę wieczoru również spędziłyśmy na rozmowach. Bardzo szybko stałyśmy się sobie bliskie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz