środa, 2 czerwca 2010

Dzisiaj myśl o Indiach prześladowała mnie na każdym kroku.
Zamiast wykorzystać wolny czas na naukę do jutrzejszego egzaminu, siedziałam w Empiku czytając przewodnik po Indiach. Pasjonujące!!
Będąc wcześniej w bibliotece dowiedziałam się, że krążą już plotki o moim nieoficjalnym kompanie podróży. Tymek, który jest fanem tej kultury hinduskiej, planuje ze mną jechać. Znam go około pół roku, ale to jeszcze za krótko, żeby stwierdzić, czy jego deklaracje są poważne czy nie. Choć w jego wieku, chyba się już tak nie rzuca słów na wiatr(podkreślmy, że ma 37lat). To by była bardzo dobra informacja. Z jednej strony czułabym się dużo bezpieczniej, z drugiej on ma niesamowitą wiedzę na temat tego regionu, a jeśli można mówić o trzeciej stronie jakiejś kwestii-byłby miłym towarzystwem!
Wypytałam też dziś koleżankę, która jeździ na rajdy to tu, to tam, o różne kwestie techniczne. Poczułam się uspokojona, jak pochwaliła mnie za niezłe przygotowania.
Czego więcej chcieć? WAKACJI!
Grześ też mi nie daje przestać myśleć o wyjazdach. Kiedy pisze mi, że zaczyna się już uczyć indonezyjskiego(farciarz jedzie do Indonezji na Erazmusa), to aż mnie nosi, żeby na google translate szukać jakiś zwrotów w języku hindi. Jeśli o językach mowa. Moja asertywność wobec tego chłopaka leży i kwiczy-zapisałam się dziś na hiszpański! Ja? Zobaczymy jak to się skończy...
Tymczasem शुभ रात्रि

1 komentarz:

  1. Zazdroszczę planów wakacyjnych... I podziwiam ich urzeczywistnienia, nie wszyscy mają taką odwagę ;) Trzymaj tak dalej!
    A.

    OdpowiedzUsuń